Sanktuarium

Biczowanie

 Ogród Oliwny – wydarzenia zbawcze jakie dokonały się w Ogrojcu
– rozważaliśmy je tydzień temu.
Dzisiaj przyjrzymy się biczowaniu Zbawiciela.
Biczowanie to kolejna
po Modlitwie w Ogrójcu
tajemnica bolesna Różańca świętego.
Ach, widzę Syna mojego –
Przy słupie obnażonego, –
Rózgami zsieczonego!
Jakże przejmujące są słowa Maryi które za chwilę wyśpiewamy.

Biczowanie, jakie mieliśmy okazję oglądać w filmie “Pasja”, było niesamowitą torturą, tym bardziej okrutną i perwersyjną, że zadaną z wyrafinowaniem i bestialstwem.
Żołnierze wszystkich armii świata i wszystkich czasów umieją się zabawiać w wyrafinowany sposób i dziką przyjemność sprawia im widok lejącej się, ludzkiej krwi.
W zamyśle Piłata miało ono “zmiękczyć” zatwardziałe serca pospólstwa, a skrwawiony strzęp ludzkiego ciała miał wzbudzić litość w tłumach i wyjednać ułaskawienie dla Jezusa,
ale w rzeczywistości biczowanie było etapem wstępnym ostatecznej kary i miało “zmiękczyć” raczej skazańca.
Ukazany w filmie Pasja sadyzm oprawców nie jest przesadzony, jeśli przypomnimy sobie wybryki żołdaków różnych kultur, cywilizacji i okresów historycznych.
Dla Piłata proces Jezusa to tylko okazja do pokazania swojej władzy,
do udowodnienia Żydowskiej starszyźnie,
że to właśnie on jest tu prokuratorem,
a oni wasalami i poddanymi rzymskiego cezara.
Dla tłumów to okazja do rozrywki, a nawet do zarobienia paru groszy, bo przecież za kilka denarów czy srebrników można krzyczeć cokolwiek i domagać się śmierci nawet najbardziej sprawiedliwego.
Dziś często dziennikarze robią za żołnierzy i tłum.
Albo opłacani pajace.
Wykrzyczą każde hasło, byleby zagłuszyć prawdę.
Im głośniej i bardziej głupio, tym wydaje im się że lepiej.
Nie uszanują żadnych świętości.

I tak to było w historii ludzkości,
gdzie także polityka brała górę nad zwykłym ludzkim współczuciem
i gdzie żołnierze także wykazywali się wyjątkową gorliwością.

Biczowany i sponiewierany Chrystus przeżywa na swoim ciele wszystkie te cierpienia, męki i katusze zadawane milionom niewinnych ofiar tortur i prześladowań.
Jego krew przelana w czasie biczowania, to krew dziesiątków milionów ofiar ludzkich przelana w ciągu 20 wieków i nadal przelewana w czasie wszystkich wojen i konfliktów nawet tych najsprawiedliwszych i najbardziej politycznie uzasadnionych.
To setki i tysiące litrów ludzkiej krwi!!!!, przelewanej przez miliony ludzi mordowanych w imię najbardziej szlachetnych ideałów: “równości, braterstwa, wolności” i postępu ludzkości.

Powiedzmy to jeszcze raz wyraźnie:
Cała historia człowieka, to nieustannie powtarzające się biczowanie Jezusa, zadawanie bólu, znęcanie się nad ofiarami dla sadystycznej przyjemności oprawców.
Ci wszyscy, którzy protestowali przeciwko brutalnemu realizmowi filmu “Pasja” zapomnieli najwyraźniej, że tego rodzaju brutalizm jest chlebem powszednim człowieka od tysięcy lat.

W czasie procesu w pretorium Piłata tłumy krzyczały:
– “Krew Jego na nas i na dzieci nasze!”
i rzeczywiście Krew Jego spływa obficie na nas, leje się strumieniami w ludzkiej historii!
– “Krew Jego na nas i na dzieci nasze!”,
bo to także krew owych milionów dzieci rocznie, którym nie pozwala się narodzić, którym odmawia się prawa do życia, których krew jest przelewana zanim jeszcze zaczną samodzielnie oddychać.
– “Krew Jego na nas i na dzieci nasze!”
i na naszych zniedołężniałych i schorowanych rodziców, wobec których najlepiej zastosować eutanazję i w ten sposób rozwiązać jeden z trudniejszych problemów współczesnej wspaniałej i przebogatej cywilizacji.
Biczowanie Jezusa powtarza się na przestrzeni historii z przerażającym realizmem.
A ludzkie bestialstwo i przewrotna pomysłowość nie mają granic.
Chyba w żadnej innej dziedzinie ludzkiego życia pomysłowość i wynalazczość człowieka nie były tak rozwinięte jak w dziedzinie zabijania i zadawania kaźni.
Począwszy od wymyślnych biczów i krzyży rzymskich panów świata,
a na nie-mniej pomysłowych kulach rozrywających się w ciele postrzelonej ofiary skończywszy.
Począwszy od wielogodzinnych widowisk na arenach rzymskich cyrków, a skończywszy na telewizyjnych widowiskach przedstawiających na bieżąco i z detalami kolejne konflikty zbrojne współczesnej cywilizacji.
Aby doznać dreszczyku emocji nie trzeba już uczestniczyć w męczących spektaklach i widowiskach.
Wystarczy zasiąść wygodnie w fotelu przed telewizorem i oglądnąć kolejną dawkę horroru.
Chyba żadna inna dziedzina ludzkiej aktywności nie była tak dynamicznie rozwijana, jak właśnie dziedzina uśmiercania i zadawania bólu.

…Ale czy zdajemy sobie sprawę, że to biczowanie, znęcanie się nad drugim człowiekiem, wcale nie musi wyglądać tak brutalnie i drastycznie?
Czy zdajemy sobie sprawę, że czasami wystarczą słowa, żeby człowieka dosłownie ubiczować?
Czy my sami, w naszym codziennym życiu nie dokonujemy podobnych, sadystycznych aktów, w białych rękawiczkach?

Posłuchajmy prawdziwej historii:
Bożena miała niewiele ponad 18 lat, kiedy zaszła w ciążę.
Dla niej samej –kiedy się o tym dowiedziała- było to szokiem i w pierwszej chwili chciała się od razu pozbyć tego niechcianego dziecka, ale po kilku dniach, a szczególnie po rozmowie z życzliwą osobą uznała, że jedynym dobrym wyjściem z sytuacji będzie to dziecko urodzić.
Życzliwa osoba pokazała jej kilka zdjęć, na których poczęte dzieci wyglądały tak cudownie.
To przecież nie jest tylko kilka bezkształtnych komórek, to nie jest jedynie bezosobowy płód, to jest już człowiek, to jest dziecko, moje !!! dziecko, mówiła sobie Bożena w swoim dziecięcym jeszcze rozumowaniu.
Te kilka zdjęć i pełna powagi i zrozumienia rozmowa z bliska osobą uświadomiły jej, że nie wszyscy ją potępiają.
Oczywiście nikt nie pochwalał jej czynów i tego co zrobiła, ale przynajmniej ktoś pokazał jej, że nie wolno naprawiać jednych błędów przez popełnianie kolejnych, jeszcze gorszych.
Zrozumiała, że jej grzech nie może być zmazany przez inny, cięższy grzech morderstwa.
Niestety… matka i starsza siostra nie chciały nawet o tym słyszeć.
Według nich to był skandal i hańba dla ich rodziny.
Ojca już nie miała, bo odszedł od nich kiedy była jeszcze dzieckiem.
Z tamtego okresu pamiętała tylko nieustanne kłótnie w domu i matkę wiecznie niezadowoloną z małych zarobków ojca.
Podejrzewała, że ostatecznie odejście ojca było spowodowane ustawicznymi pretensjami i awanturami matki, która była wiecznie i ze wszystkiego niezadowolona.
Teraz też, reakcja matki na jej ciążę była jednoznaczna: “usunąć i nawet nie ma o czym dyskutować!”
Dla matki daleko ważniejsza była pozycja społeczna i reakcja sąsiadów, znajomych i krewnych, a szczególnie trzech ciotek – sióstr matki, które -jak zły sen- były stale obecne w życiu ich rodziny i wydawały nieodwołalne i kategoryczne wyroki o wszystkich i o wszystkim.
Tak było zawsze i w każdej trudnej sytuacji.
Zbierał się sejm „ciotek”, wydawał wyrok i podejmował nieodwołalną decyzję.
Także i w tej sytuacji tzw. “rada rodzinna” postanowiła jednoznacznie i definitywnie załatwić kłopotliwą sprawę.
Znaleziono życzliwego i wyrozumiałego ginekologa, który zgodził się – według nich po ludzku – potraktować młodą dziewczynę i pomóc jej, aby nie zmarnowała sobie życia już na początku.
Problem był tylko w tym, że Bożena nie chciała się zgodzić na takie “życzliwe rozwiązanie”.
Jaj matka nie mogła zrozumieć uporu głupiej i krnąbrnej córki, która koniecznie chciała sobie skomplikować życie i pozbyć się dziecka.
Tak było w ciągu pierwszych dwóch tygodni, kiedy Bożena zdecydowała nie pozbywać się dziecka.
A później było już tylko coraz gorzej.
Matka i ciotki, wspomagane przez starszą siostrę przypuszczały coraz bardziej bezpardonowe ataki, tłumacząc, strasząc, przekonując,
szantażując i próbując wymusić na dziewczynie zmianę jej decyzji.
…Były prośby, były groźby, był i szantaż; wyniesiesz się z domu, nikt cię tutaj nie będzie utrzymywał z bachorem!
…Co zrobić, gdzie pójść, niewielkie miasteczko w którym wszyscy wszystkich znają, w którym nie ma żadnej poradni życia rodzinnego, żadnego domu czy przytuliska dla samotnej matki.
Życzliwa osoba wprawdzie mówiła, że jej pomoże i nawet chciała z nią jechać do takiego domu prowadzonego przez zakonnice, ale Bożena bała się, że taka ucieczka z domu mogła zaszkodzić jej samej i tej osobie, jeśli matka się na nią zaweźmie ze swoimi siostrami.
A nagonka ze strony “rodziny” stawała się coraz bardziej zmasowana.
Od rana do wieczora, przy każdej okazji ponawiane groźby i drwiny.
Stało się to szczególnie złośliwe i okrutne, kiedy Bożena nie mogła już chodzić do szkoły, bo ciąża była już zbyt widoczna.
Do tych otwartych ataków ze strony matki, ciotek i starszej siostry dołączyły się jeszcze wymowne i pełne politowania ukradkowe spojrzenia sąsiadek, które z wyreżyserowaną dobrocią, życzliwością i faryzejską troską pytały: “Jak ty dziecko, poradzisz sobie z dzieckiem?”
W siódmym miesiącu ciąży Bożena przeszła już wszystkie możliwe stopnie upokorzenia i poniżenia,
zastraszenia i upodlenia ze strony “najbliższych” i poznała całą gamę obłudnie troskliwej życzliwości ze strony sąsiadek i znajomych.
Na początku ósmego miesiąca dała za wygraną i sama znalazła radykalne rozwiązanie kłopotliwej sytuacji.
Znaleziono ją martwą…
Na jej pogrzebie matka, siostra i trzy ciotki, wszystkie były ubrane w gustowne, czarne żakiety i wszystkie pięć płakały „szczerze” po stracie “nieodżałowanej córki, siostry i siostrzenicy” (jak głosił faryzejski napis na klepsydrze).

Tak!
Biczowanie Jezusa trwa nieustannie!
Biczujemy słowem: plotką, obmową, oszczerstwem, zwykłym pomówieniem.

Niemal codziennie w telewizji, w internecie biczuje się kolejnego biskupa, kapłana czy kogoś uczciwego.
Niestety często ku satysfakcji chrześcijan, którzy wypisz wymaluj – przypominają tłum urągający Jezusowi.

Dziwisz się ilości razów zadanych Jezusowi to popatrz na ostatnie kilka dni swojego życia – ile było obmowy, osądu, plotki.
Nieźle się Jezusowi oberwało.

Nie od żołnierzy i oprawców.
Ale ode mnie i od ciebie.
Kiedy wreszcie to pojmiemy.

Nie wystarczy rzewnie pośpiewać na Gorzkich żalach.

Zamiast pytać – jak oni mogli?
trzeba uderzyć się w piersi i zapytać:
ile jeszcze ja będę Jezusa biczować?!

I parę słów do tych pań, które wychodzą co jakiś czas na ulice w czerni.
Czyli w żałobie, bo albo zabiły albo zamierzają zabić.
Dobrze że w naszej okolicy nie ma takich czarnych protestów obłąkanych i zionących nienawiścią biednych zagubionych kobiet.
Chciałoby się powiedzieć:
Kobieta to nie jest maszynka do zabijania dzieci.
Łono kobiety ma być najbezpieczniejszym miejscem dla bezbronnej istoty, a nie trumną i grobem.

Dziękuję ci Jezu, ze moja mama jest zwykłą kobietą z Podkarpacia.
Bo gdyby była wyzwoloną feministką, na pewno nie ujrzał bym światła dziennego.
Albo bym się wstydził, że chodzi po ulicy jako morderczyni.

Boże daj opamiętanie biczującym Ciebie!
Daj opamiętanie kobietom, którą wolą zabić, niż pokochać.
Daj odpowiedzialność, że życie to nie jest zabawka.
Bo już raz zabawiono się okrutnie Twoim ciałem i ciągle cierpisz w każdym cierpiącym ciele. Dość tego biczowania!!!
. Rafał Cudziło

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *