Sanktuarium

SANKTUARIUM

Matki Bożej Bolesnej i Pocieszenia

w Radomyślu nad Sanem

Kancelaria

W miesiącach III – X – codziennie od 17.00 do 17.30 *
W miesiącach XI – II – codziennie od 16.00 do 16.30 *
* z wyjątkiem pierwszych piątków miesiąca , niedziel i świąt

Kancelaria Read More »

Tradycje religijne

Praca duszpasterska w parafii Radomyśl prowadzona jest od ponad 380 lat. Żywy kult Matki Bożej trwa przez pokolenia dzięki duszpasterstwu ojców augustianów i księży diecezjalnych, którzy organizowali bractwa i stowarzyszenia religijne. Bractwa Różańcowe i Matki Bożej Pocieszenia znacząco wpłynęły na pogłębienie religijności parafian.  Bractwo Różańcowe powstało zapewne już w początkach działania parafii, jeszcze przed przybyciem augustianów. Abraham Sienieński, syn Jakuba, w akcie fundacyjnym z 1625 r. zalecił, aby ojcowie w każdą sobotę odprawiali mszę świętą wotywną o Matce Boskiej Różańcowej. To świadczy o powszechności modlitwy różańcowej w Radomyślu. Najstarszy zachowany dokument o Bractwie pochodzi z 1637 r. Mieszczanie należący do Bractwa gromadzili się na nabożeństwach wokół ołtarza Matki Bożej Różańcowej w kościele parafialnym św. Jakuba. Obchodzono także odpust na święto Matki Bożej Różańcowej (w XVIII w.).  Augustianie zawiązali także Bractwo Św. Augustyna i Św. Moniki pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia, popularnie zwane Bractwo Paska Skórzanego. Najstarszy dokument o działalności tego Bractwa pochodzi z 1723 r. Codziennie rano wierni śpiewali godzinki o Matce Boskiej, a w niedziele i święta przed nieszporami. Natomiast w każdą czwartą niedzielę miesiąca uczestniczyli w nabożeństwie z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, następnego dnia zaś we mszy świętej za zmarłych członków Bractwa. Doroczne święto brackie (odpust Matki Bożej Pocieszenia) wypadało w niedzielę po św. Augustynie, po 28 sierpnia.  Augustianie prowadzili w Radomyślu szkołę parafialną, która zapewniała młodzieży dobre wykształcenie i formację religijną. Ojcowie dbali o orkiestrę założoną przez Abrahama Sienieńskiego, która grała w święta Matki Bożej, w okresie Bożego Narodzenia, Wielkanocy, a także podczas niedzielnych mszy świętych i odpustów brackich. Orkiestra istniała w Radomyślu do czasu kasaty augustianów. Augustianie prowadzili także szpital, w którym ubodzy i chorzy parafianie znajdowali dach nad głową i utrzymanie. Po spaleniu zabudowań klasztornych podczas pożaru miasteczka, nowy szpitalik dla ubogich wybudował ksiądz proboszcz Mateusz Bąkowski. Leczono w nim m.in. rannych powstańców styczniowych, których mieszczanie radomyscy „otwartym przyjęli sercem i otoczyli serdeczną pieczołowitością”. Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r., gdy Radomyśl znalazł się w zaborze austriackim, w miasteczku powstała myśl, aby powołać stowarzyszenie młodzieży kultywujące tradycje patriotyczne i religijne. A przytoczony dokument o założeniu stowarzyszenia z 1778 r. niech świadczy, że w każdej sytuacji, nawet najbardziej trudnej, można podejmować pozytywne działania:

„Rok 1778 na dniu 19 maja.
Podczas rozbioru naszej Ojczyzny, gdy nic prócz nieszczęść politycznych, społecznych i ekonomicznych nie widzimy, postanowiliśmy wybrnąć w jakikolwiekbądź sposób z tego haosu klęsk, jakiemi ręka boża dotknęła całą naszą „Polskość”.
Uznając jednak w naszym narodzie tę ogromną siłę dźwigania się z każdego upadku – tę sławę oręża polskiego, zdobywaną na Krzyżakach, Turkach,Tatarach, Szwedach i Moskalach – honor nasz jako wiernych synów Polski zmusza nas do ściślejszego związania się w naszem miasteczku pod nazwą „Grono Młodzieży” – aby wspólnie pielęgnować miłość bożą, miłość Ojczyzny i miłość zawodu, bo zawód nasz ciężki i żmudny – wypędzający nas z wiosną nie tylko do obcych krajów, do obcych mocarstw, lecz hen za ocean – za chlebem. – Nie szczędzi on nam wszelkich przykrości i upokorzeń – wymaga nawet niekiedy zgłuszania w sobie wszelkich uczuć patryotycznych na czas pracy.
Otóż obecny stan naszego narodu, gorszy niż zupełne zniszczenie jest przyczyną naszego bliższego związania się w „Grono”.
Gdy atoli wszelka nadzieja zgasła, byśmy mogli w krótkim czasie z pod przemocy jakimkolwiekbądź sposobem się wydobyć – postaraliśmy się u rządu o zatwierdzenie statutu tego „Grona”, a to z przyczyn jasnych – by mieć prawny byt.
Zatwierdzenie to ma miejsce w roku 1778 na dniu 19 maja.
STARSI.”

 „Grono Młodzieży” organizowało obchody rocznic patriotycznych – Konstytucji Trzeciego Maja, powstania kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego. „Grono” miało wpływ na wybieranie i mianowanie szarż w Armii Tureckiej. W okresie stalinowskim Urząd Bezpieczeństwa usilnie poszukiwał dokumentów stowarzyszenia, które ukryte w prywatnym archiwum bezpiecznie przetrwały. W Niedzielę Palmową 16 kwietnia 2000 r. w kościele na Zjawieniu poświęcony został nowy sztandar „Grona Młodzieży” w Radomyślu nad Sanem. Stowarzyszenie działa nieprzerwanie do dzisiaj, obecnie zrzesza kilkadziesiąt osób z Radomyśla i okolic. Zajmuje się kultywowaniem miejscowych tradycji, z których najważniejszy jest nadal zwyczaj turków wielkanocnych, dba o miejsca pamięci, uroczyste świętowanie rocznic patriotycznych, a także organizuje imprezy kulturalne dla młodzieży.

Gorliwy duszpasterz ksiądz Franciszek Nadarzyński założył w 1844 r. Towarzystwo Wstrzemięźliwości. Swoim przykładem tak pociągał wiernych z parafii i pielgrzymów przybywających na Zjawienie, że 803 osoby złożyły deklarację abstynencji od alkoholu w ciągu 6 lat. Towarzystwo, przemianowane na Bractwo Trzeźwości, ożywiło swoją działalność za czasów duszpasterzowania księdza Feliksa Chudego (lata 1918-1944). Bractwo – liczące w 1937 r. 265 osób – prowadziło akcję trzeźwościową, do której włączyły się także Krucjata Eucharystyczna i Bractwo Anioła Stróża (należało do nich ponad 300 dzieci) oraz Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Przyrzeczenia trzeźwości składano najczęściej w święto Matki Bożej Gromnicznej.

Dzieło pomocy ubogim i opuszczonym zostało rozbudzone w parafii radomyskiej w czasie odzyskania przez Polskę niepodległości. „W 1918 r. w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zebrali się obywatele miasta Radomyśla w sali szkolnej celem założenia ochronki w mieście, o której bardzo myślał ks. Adam Oberc, który na ten cel przeznaczył 10 tys. koron austriackich.(…) Zebrani jednogłośnie wypowiedzieli się za wybudowaniem budynku z przeznaczeniem na ochronkę. (…) Gmina Radomyśl na budowę ochronki wyasygnowała 10 tys. koron oraz 6 sągów drzewa opałowego dla sióstr” — zapisano w kronice parafialnej. Pomocą w prowadzeniu organizowanej ochronki posłużyły trzy siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny z Dębicy, które przybyły z tą posługą już 20 września 1919 r. Działalność Bractw: Różańcowego, Matki Bożej Pocieszenia, Serca Pana Jezusa, Najświętszego Sakramentu Ołtarza i Bractwa Trzeźwościowego ożywił ksiądz Adam Wójcik, który przybył do Radomyśla w 1945 r. Ksiądz A. Wójcik miał szczególny dar do pracy z młodzieżą i budzenia powołań do stanu duchownego.

Turki wielkanocne

Radomyślanie mogą być dumni, że ich przodkowie uczestniczyli w bitwie, która ocaliła Europę przed zalewem islamu, zmieniła losy naszego kontynentu i świata. Mieszkańcy miasta, jako poddani królewscy, wzięli udział w wielkiej wyprawie wojennej przeciw Turkom pod Wiedeń w 1683 r. pod dowództwem pułkownika husarii Nikodema Żaboklickiego, właściciela Radomyśla. Po sławnej wiktorii wiedeńskiej żołnierze powrócili do miasteczka w Wielki Piątek 1684 r. W czasie nabożeństwa weszli do kościoła parafialnego uzbrojeni w oręż zdobyty na Turkach, w tureckich strojach i zaciągnęli straż przed Grobem Pana Jezusa, składając podziękowanie za szczęśliwy powrót. Tradycja uczestniczenia turków w obrzędach liturgicznych Wielkiego Tygodnia trwa nieprzerwanie do dzisiaj od ponad 330 lat. W jedynej zachowanej archiwalnej księdze zapisane są od 1717 r. imiona i nazwiska radomyślan, którzy jako Armia Turecka  z roku na rok brali udział w liturgii Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty, Niedzieli Wielkanocnej i Poniedziałku Wielkanocnego. W Wielki Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci Jezusa Chrystusa, po nabożeństwie drogi krzyżowej rozpoczyna się liturgia słowa. Kapłan leży krzyżem przed pustym tabernakulum i ołtarzem nienakrytym obrusem, podkreślającymi żałobę Wielkiego Piątku. Symboliczny Grób Chrystusa tonie w kwiatach. Monstrancja z Najświętszym Sakramentem jest wywyższona na tle krzyża. W czasie śpiewu z refrenem „Ojcze, w Twe ręce składam ducha mego” słychać narastający warkot werbli. Do kościoła wchodzi dwójkami Armia Turecka w tradycyjnych strojach. Po komunii świętej, gdy zaczyna się śpiew „Gorzkich żali”, dwóch żołnierzy z Armii z szablami zaciąga wartę przy Grobie Pana Jezusa. Będą trzymać straż, zmieniając się, przez cały czas adoracji Najświętszego Sakramentu przy Bożym Grobie. W Wielką Sobotę wieczorem Armia Turecka przechodzi wraz z wiernymi z Małego Rynku do kościoła parafialnego. Poświęcenie ognia, od którego kapłan zapala świecę paschalną, rozpoczyna liturgię Wielkiej Soboty; w obrzędzie asystuje kilku oficerów z Armii Tureckiej  stojących wokół ogniska. Po liturgii słowa kapłan intonuje radosne „Alleluja”. Rozlega się „Gloria” zagrana przez orkiestrę, dźwięk dzwonów, a przewiązany żałobnym kirem sztandar Armii Tureckiej zostaje rozwiązany, słychać wystrzały z moździerza. Po mszy świętej turki w paradnym szyku, razem z licznymi mieszkańcami parafii i z przybyłymi na Święta gośćmi, idą na Mały Rynek. W czasie drogi wystrzały z moździerza, wybuchy petard i sztucznych ogni są wyrazem wielkanocnej radości. Nocna parada Armii na Małym Rynku kończy uroczystości Wielkiej Soboty. W noc Zmartwychwstania Pańskiego od godz.2.00 orkiestra rozpoczyna budzenie mieszkańców Radomyśla na rezurekcję, chodząc po całej miejscowości i grając tradycyjny marsz zwany „Pobudką”. W czasie rezurekcji w uroczystej procesji z Najświętszym Sakramentem wokół kościoła asystują oficerowie Armii Tureckiej, orkiestra i strzały z moździerza. Podziwu godne jest to, że tak mała parafia ma tak dobrą orkiestrę dętą. Nie sposób wyobrazić sobie Świąt Wielkanocnych i innych uroczystości parafialnych bez udziału orkiestry radomyskiej. Po śniadaniu na plebanii turki wraz z orkiestrą wyruszają do wszystkich miejscowości w parafii. W Niedzielę i Poniedziałek Wielkanocny turki składają gospodarzom i domownikom życzenia świąteczne. Uroczyste parady i defilady turków odbywają się w Grabczynach, Radomyślu i Żabnie. 

Tradycje religijne Read More »

Cuda i łaski

Do Sanktuarium Matki Bożej w Radomyślu od pokoleń przybywają rzesze pielgrzymów i osób chorych. Przychodzący do Matki Bożej Bolesnej pątnicy pragną nie tylko uzdrowienia z choroby, przybywają, aby otrzymać duchową pomoc i siłę w trudach życia. Wielu przyjeżdża do sanktuarium, aby w modlitwie i ciszy uporządkować swe życie, odnaleźć siebie. Matka Boża Bolesna w sposób szczególny opiekuje się rodzinami, obdarza łaskami i wysłuchuje żony proszące o dar macierzyństwa, żony i matki doświadczone pijaństwem swych mężów, ojców i synów, małżonków przeżywających rodzinne kryzysy, ludzi chorych i cierpiących, dla których medycyna nie ma ratunku. Potwierdzają to dowody otrzymanych łask. Starsze pokolenie mieszkańców parafii Radomyśl pamięta, że w kościele na Zjawieniu na ścianach obok ołtarza z cudownym obrazem Matki Bożej Bolesnej zawieszone były kule, okulary, ryngrafy, korale. Tak liczne wota były świadectwem cudownych uzdrowień i wielu łask otrzymywanych za przyczyną Matki Boskiej Zjawiennej. Wszystkie wota – świadectwa wiary i wdzięczności pokoleń pielgrzymów – umieszczone wokół cudownego obrazu zostały zniszczone podczas wysadzenia kościoła na Zjawieniu przez Niemców w lipcu 1944 r. 

„Złota Księga Zjawienia w Radomyślu nad Sanem” zawiera liczne oświadczenia i podziękowania za łaski otrzymane od Matki Bożej Bolesnej w XX wieku. W „Złotej Księdze Zjawienia…” zawarte zostało oświadczenie uwieńczone 67 podpisami:

„W roku 1915 z chwilą załamania się potęgi carskiej na terenie Galicji wojska carskie, wycofując się, zabierały w głąb Rosji cały dobytek oraz masowo wywoziły na Sybir mieszkańców Galicji. Nie oszczędzili i w tym wypadku parafii naszej. Na rozkaz dowodzącego na naszym terenie pułkownika carskiego wypędzono z domostw wszystkich, bez względu na wiek i płeć – do niemowląt włącznie. Na placu szeregowano osobno mężczyzn, starców i kobiety z dziećmi. Cel był jeden – zesłanie na Sybir. Przestraszeni parafianie, nie bacząc na wojsko carskie, tłumnie rzucili się do kościoła, gdzie przed obrazem Matki Boskiej Zjawiennej zaczęli wznosić gorące modły przy równoczesnym płaczu starców, matek i dzieci. Usłyszawszy to, pułkownik, wzruszony widokiem i zachowaniem się parafian przed cudownym obrazem, nie zwlekając ani chwili czasu, rozkazał odwrót. Mieszkańcom kazał powrócić spokojnie do domów. Na innych terenach ten sam pułkownik chociaż słyszał modły i otrzymywał do rąk własnych wysoką zapłatę, nie odwołał swych rozkazów. Wyżej opisany wypadek z caratem przeżył administrator naszej parafii ksiądz Adam Oberc. 

Cudowna interwencja Matki Bożej Bolesnej ze Zjawienia ocaliła też mieszkańców Radomyśla w czasie drugiej wojny światowej i okupacji niemieckiej.

W lipcu 1943 r. okupanci niemieccy dokonali wielkiej pacyfikacji Lubelszczyzny. Podczas tej pacyfikacji nie pomogły nawet schronienia w pobliskich lasach, ponieważ co 10 metrów szedł żołdak hitlerowski, jeden obok drugiego, przeszukano każdy metr kwadratowy ziemi. Żniwo pacyfikacji wyrażało się liczbą prawie 80 parafian z Radomyśla. Ocaleli tylko ci, co uwierzyli w moc Matki Bożej Bolesnej i szukali schronienia bezpośrednio w kościele na Zjawieniu. Pomimo porozbijanych głównych drzwi kościoła i wtargnięcia do jego wnętrza zbirów hitlerowskich, żadnemu napotkanemu tam człowiekowi nie stała się krzywda. Niemcy nie dość, że nie spełnili rozkazów swych przełożonych, to jeszcze nakazali spotkanym tam radomyślanom, aby się dokładniej ukryli i zachowali ciszę.

W lipcu 1944 r. żołnierze niemieccy próbowali przez cały dzień zniszczyć przez wysadzenie kościół na Zjawieniu razem ze znajdującym się w środku obrazem Matki Bożej Bolesnej. Nie pomogły wiercone w ścianach świątyni otwory, gdzie zakładano kilkakrotnie ładunki wybuchowe. Żaden z nich nie wybuchł. Sami żołnierze powiadali, że kryje się tu coś bardzo ciekawego w tym kościele, ponieważ te same ładunki próbowane w innym miejscu, na uboczu, zdawały egzamin.

 My parafianie jesteśmy w pełni przekonani, że w tym barbarzyńskim wybryku żołdaków przeszkadzała siła wyższa za przyczyną naszego obrazu Matki Boskiej. (Kościół wysadzono w powietrze dopiero wówczas, gdy Niemcy zgodzili się na wyniesienie obrazu Matki Bożej Bolesnej – przypis redakcyjny).

Później wojska niemieckie z rozkazów wyższych oficerów miały spalić doszczętnie nasze miasteczko Radomyśl nad Sanem ze względów strategicznych, gdyż na przeciwległym brzegu Sanu chciano umocnić swoje przyczółki frontowe. Wycięcie lasu parafialnego i spalenie Radomyśla miało uniemożliwić wojskom  sowietów podejście pod pozycje hitlerowskie (pozbawieni byliby jakiejkolwiek naturalnej osłony). Parafianie jednak wznosili gorące modły do Matki Bolesnej. Ich inicjatorem był ksiądz kanonik Feliks Chudy. Modlitwy te okazały się skuteczne, gdyż sztab oficerów niemieckich zmienił zdanie i przeniesiono punkt oporu za Sandomierz.

I tu znowu za przyczyną Matki Boskiej Bolesnej zostaliśmy ocaleni, a wierząc w powyższe dowody cudownych kilku momentów, ze szczerym sercem i czystym sumieniem składamy podpisy.”

Pod tym oświadczeniem złożyło podpisy 67 parafian radomyskich.

W „Złotej Księdze Zjawienia…” znajdują się, potwierdzone podpisami, podziękowania za otrzymane łaski uzdrowienia, za uratowanie życia, za dar macierzyństwa, za ciągłą pomoc w przezwyciężaniu pokus i siły do wypełniania obowiązków.

Państwo Jan i Zofia Golik z Rzeczycy Długiej dziękują za uzdrowienie ciężko chorego dwuletniego synka w roku 1912.

Pan Władysław Wianecki dziękuje za to, że Matka Bolesna ze Zjawienia uratowała mu życie. Dwóch jego kolegów zginęło, gdy pocisk uderzył w ich okop. Dziękuje za to, że Matka Bolesna wysłuchała jego modlitw i wrócił do domu po wojnie.

Pan Szczepan Madej z Nowin dziękuje za ocalenie życia. Podczas bojów I wojny światowej zawsze modlił się i nosił szkaplerz Matki Bożej Bolesnej i to uchroniło go od śmierci. Gdy w 1943 r. Niemcy zabrali go na rozstrzelanie, modlitwa do Matki Bożej Bolesnej sprawiła, że został zwolniony.

Pani Julia Garanty z mężem Janem i świadkiem Martą Porębską podpisali się pod oświadczeniem, że Matka Boża Bolesna w 1944 r. ocaliła od śmierci wnuczkę pani Julii, choć lekarz stwierdził, że dziecka nie można już uratować. W drugim podziękowaniu pani Julia pisze, że dzięki Matce Bożej jej syn powrócił do zdrowia po ciężkiej operacji żołądka.

Pan Michał Korga z Nowin za czasów okupacji niemieckiej wraz z innymi mężczyznami płynął promem na przeciwny brzeg Sanu. Gdy prom był na środku rzeki zerwała się podtrzymująca go lina i 10 osób wpadło do wody. Uratował się tylko on dzięki temu, że prosił Matkę Bożą Zjawienną, aby go uratowała.

Pani Zofia Śpiewak z Radomyśla dziękuje za uzdrowienie z tyfusu brzusznego.

Pani Stefania Puka z Radomyśla oświadcza, że jej córka w czwartym roku życia była poważnie chora na oczy. Lekarze zwątpili w jej wyzdrowienie, ona ofiarowała córkę Matce Bożej Bolesnej i dziecko w kościele przed obrazem odzyskało wzrok.

Pan Stanisław Czerepak z Antoniowa mając osiemnaście lat dostał ogólnego zapalenia organizmu. Bardzo ciężko zachorował, a lekarz orzekł, że nie ma już dla niego ratunku. Wtedy we śnie usłyszał głos – czy jest na Zjawieniu studnia z wodą. W dzień odpustu Matki Bożej Pocieszenia jego brat przyniósł wodę z tej studni, a młodzieniec wypiwszy ją, został uzdrowiony. Z wdzięcznością opisał to zdarzenie w „Złotej Księdze Zjawienia…” uwiarygadniąjąc je przysięgą.

To jeden z przykładów uzdrawiających właściwości wody ze studni u podnóża góry Zjawienie od strony Sanu, gdzie często przychodzą pielgrzymi. Obok studni stoi stara kapliczka, a w niej umieszczony jest obraz Matki Bożej.

Pani Józefa Sowa z Radomyśla pisze, że w 1944 r. Niemcy zabrali jej osiemnastoletniego syna do obozu śmierci w Pustkowie, w którym po pięciu miesiącach poważnie zachorował z wycieńczenia. Prosiła Matkę Bożą Bolesną o to, aby mogła zobaczyć chociaż ślady po swoim synu. Syn, jako jedyny z pięciu innych zabranych z Radomyśla, wrócił do domu i zmarł opatrzony świętymi sakramentami.

Syn państwa Olgi i Jana Latawców z Żabna poważnie zachorował w 1932 r. Wyzdrowiał dzięki prośbom wysłuchanym przez Matkę Bożą Zjawienną i za Jej wstawiennictwem przeżył wojnę.

Pani Helena Kowalik dziękuje za cudowne uzdrowienie przed operacją.

W 1941 r. pani Florentyna Głowacka z Żabna chorowała tak poważnie na gruźlicę kości, że lekarze chcieli amputować nogę. Dzięki wysłuchanym prośbom i modlitwom do Matki Bożej Zjawiennej została uzdrowiona.

Pani Felicja Samborska z Radomyśla i cztery inne osoby zostały uratowane w 1941 r. od utonięcia w Sanie na promie, który się zerwał. Poprosiła o kilka minut zwłoki w podróży, ponieważ pragnęła pomodlić się przed obrazem Matki Bożej na Zjawieniu i nie zdążyli na kurs promu.

Pani Apolonia Krajewska z Radomyśla dziękuje Matce Bożej Bolesnej za uzdrowienie z ciężkiej choroby i powrót męża, więzionego przez Niemców w obozie na Majdanku.

Pan Jan Tomasz Geneja z Radomyśla dziękuje Matce Bożej za uzdrowienie. W 1958 r. poszedł pomagać w budowie kościoła na Zjawieniu i został uzdrowiony z choroby żołądka, która zagrażała jego życiu.

Pani Maria Jędrzejewska z Radomyśla w czasie uroczystości przenoszenia obrazu Matki Bożej do nowego kościoła na Zjawieniu w 1959 r. została uzdrowiona z zapalenia korzonków nerwowych i mogła chodzić.

Pan Hieronim Sylwester Rybak, pochodzący z Radomyśla, (późniejszy ksiądz w diecezji sandomierskiej – przypis red.) dziękuje Matce Bożej za uratowanie życia podczas przeprawy kajakiem przez San.

Każdego roku czciciele Matki Bożej z różnych stron Polski składają świadectwa, dziękując za otrzymane laski.

W 1992 r. pewna matka, mieszkająca nieopodal Mielca, była w stanie błogosławionym z drugim dzieckiem. Lekarze usilnie doradzali usunięcie jej nienarodzonego dziecka. Matka wierząc, że prognozy lekarskie nie sprawdzą się, nie zgodziła się na to. Cała rodzina modliła się gorąco przed słynącym łaskami obrazem. Po roku wszyscy zdrowi i szczęśliwi przybyli przed obraz z małą córeczką.

Pani Maria Żak z Wrzaw złożyła publiczne świadectwo podczas nabożeństwa fatimskiego w Radomyślu 13 maja 1993 roku o doznanej łasce uzdrowienia:

 „31 sierpnia 1992 roku po przyjeździe do Kliniki Onkologii w Krakowie diagnoza lekarzy potwierdziła się – nowotworowy guz śródpiersia.

Rozpoczęło się leczenie radioterapią. Naświetlania, które zaczęłam kontynuować, sprawiły, że bardzo źle się czułam – wysoka temperatura, bezsilność. Poprosiłam o odprawienie mszy świętej w Radomyślu przed cudownym obrazem Matki Bożej Bolesnej z prośbą o uzdrowione. Po odprawieniu mszy świętej i modlitwach w mojej intencji sytuacja zupełnie się zmieniła. Leczenie można było kontynuować. Do zakończenia naświetlań i leczenia chemioterapią organizm prawidłowo reagował na zastosowane leczenie. Po jego zakończeniu wróciłam do pracy, a lekarze stwierdzili, że na miejscu dawnego guza pozostały tylko zwłóknienia.

Na zakończenie chciałabym z całego serca podziękować Matce Bożej za cudowną opiekę podczas leczenia.”

List z Czech:

Varnsdorf 27.05.1999 r.

   „Pragnę serdecznie podziękować Matce Najświętszej w Jej miesiącu i Sercu Jezusa za Jej łaski i dary, które otrzymałam w życiu, że była i jest moją najlepszą Matką Pocieszycielką i jest zawsze przy mnie. Mimo, że mieszkam z rodziną w Czechach, nie zapominam się modlić do łaskami słynącej Matki Bożej Bolesnej z Radomyśla nad Sanem.

Obraz Jej umieszczony w kościółku na Zjawieniu przyciągał mnie swoją siłą już od dzieciństwa, gdzie jako młoda dziewczyna prosiłam o zdrowie dla brata. Prośba moja została wysłuchana.

Chcę złożyć podziękowanie za opiekę nad całą naszą rodziną i za łaskę uzdrowienia naszego syna, który był poważnie chory. Musiał się poddać ciężkiej i skomplikowanej operacji nowotworu na mózgu. Tylko moja głęboka wiara i nadzieja pokładana w Matce Bożej Bolesnej, do której z prośbami i podziękowaniami uciekam się od najmłodszych lat, potrafiła mi pomóc przetrwać okres przed i pooperacyjny.

Na jesieni 1997 r. zaczął nasz syn źle się czuć i bardzo często go bolała głowa. 25 – letni ładny, wysoki chłopak dobrze wyglądający, nikt by nie powiedział, co w sobie skrywa za groźną chorobę, której lekarze przez parę miesięcy nie rozpoznali.

Na święta Bożego Narodzenia całą rodziną pojechaliśmy do rodzinnego domu do Polski. Tam przez cały okres świąteczny syn miał ogromne boleści głowy. Poszliśmy przed powrotną drogą do lekarki neurolog w Stalowej Woli po leki uspokajające, a ta już ze wstępnych badań rozpoznała w jego oczach niezadowalający stan zdrowia. Po przyjeździe do domu do Czech lekarze twierdzili, że są to boleści od kręgosłupa, ale stan jego zdrowia bardzo szybko się pogarszał i młody chłopak nie mógł utrzymać się na nogach. Chodził zgarbiony jak staruszek i zaczął wszystko podwójnie widzieć. Lekarze poddali go dokładniejszemu badaniu i po magnetycznej rezonacji potwierdzili nowotwór na mózgu, który rozprzestrzeniał się w bardzo niedostępnym miejscu, aż w trzeciej mózgowej komorze.

Lekarze w Usti nad Labą byli zaskoczeni i powiedzieli otwarcie, że stan jego życia jest bardzo zagrożony, że to co ma syn to bardzo rzadki przypadek i dawali nam minimalną nadzieję na uratowanie syna przez operację. Dla całej rodziny był to ogromny szok, ale nie przestawałam walczyć ja i cała rodzina. Zaczęliśmy poszukiwać specjalistów w Czechach i w Polsce, którzy podjęliby się tej ryzykownej operacji.

Miałam ogromną nadzieję i silną wiarę w Matkę Bożą Bolesną na Zjawieniu, do której się uciekam ze wszystkimi troskami, że moją prośbę wysłucha i pomoże. Ja i cała rodzina w Polsce, jak i znajomi gorąco modliliśmy się u ołtarza i przed Jej obrazem, rodzina dala na mszę św. Wierzyłam w Jej łaski i pomoc, nie mogłam sobie wyobrazić by było inaczej, choć były chwile załamań. Modliłam się jak umiałam we dnie i w nocy, prosząc o uzdrowienie. Wizerunek Matki Bożej Bolesnej napełniał moją duszę ciepłem i spokojem. Modliliśmy się wszyscy, ja i rodzina w Polsce, znajomi i ksiądz Turoń z parafii radomyskiej.

Uprosiłam ordynatora Janesza z Usti z kliniki, gdzie miał być operowany syn, by został przewieziony do Pragi na wojskową klinikę w Strzeszowicach, gdzie dowiedziałam się o dobrym specjaliście i chirurgu w problemach mózgu. Ordynator zgodził się ochotnie na przewiezienie i sam angażował się, gdyż wiedział jaka jest sytuacja. Jak się potem dowiedziałam był to uczeń docenta Benesza. Docent Benesz po przekonsultowaniu wyników prześwietlenia podjął się operacji, nic też do przodu nie obiecywał, aż po operacji.

W dzień operacji pan ordynator Janesz z usteckiej kliniki jechał do Pragi i z własnej inicjatywy asystował docentowi Beneszowi przy operacji naszego syna. Operacja była 19.01.1998 r. a okres od świąt Bożego Narodzenia do tego dnia był dla nas i całej rodziny czekaniem z wiarą i nadzieją, że operacja się uda, gdyż była ciężka i skomplikowana. Syn zaczął szybko powracać do zdrowia. Nowotwór po zbadaniu był drugiego stopnia i syn musiał się jeszcze poddać radioterapii w szpitalu.

Na Święta Wielkanocne syn przyszedł z Pragi ze szpitala do domu i pojechaliśmy do Polski, gdzie osobiście złożył kwiaty Matce Bożej Bolesnej na Zjawieniu i podziękowania za zdrowie. Po trzech miesiącach był na kontroli na magnetycznej rezonacji i tam okazało się, że jeszcze kawałeczek nowotworu zostało w niedostępnym miejscu i zaczyna się rozrastać. Drugi raz szedł na operację, już bez użycia skalpela, ale spalenie promieniami gamma w klinice na Homolce. Tam przez tydzień poddawał się temu promieniowaniu i paleniu komórek nowotworowych najnowocześniejszą metodą. W listopadzie tego samego roku przeszedł jeszcze jedną operację kolana w Czeskiej Lipie, która też pomyślnie się udała.

Przez wszystkie cierpienia syn czuje się dobrze jak przedtem. Wrócił do zdrowia i wierzymy wszyscy, ja, rodzina i znajomi, że choroba się nie wróci. Wierzę w pomoc Matki Bożej Bolesnej i Jej syna Jezusa, że będzie nas chronić od wszelkiego zła! Niech Matka Najświętsza otacza nas wszystkich, cała naszą rodzinę swą opieką.”

   

Dowodami na łaski otrzymywane od Matki Bożej Bolesnej i Pocieszenia są podziękowania i prośby, które pielgrzymi z całej Polski składają do skrzynki umieszczonej w kościele. Jest ich od pięciu do sześciu tysięcy w ciągu każdego roku. Tradycja składania kartek została zapoczątkowana we wrześniu 1988 r., a już w 1990 r. trzeba było powiększyć skrzynkę. Bardzo częste są prośby zanoszone przez dzieci i młodzież, o dobrą naukę w szkole, prośby o zdrowie, błogosławieństwo Boże, odzyskanie wiary, składane są też prośby o dar macierzyństwa. 

Cuda i łaski Read More »

Koronacja obrazu MBB

Już w 1977 r. ówczesny ordynariusz diecezji przemyskiej, ksiądz biskup Ignacy Tokarczuk, polecił przygotowanie parafii Radomyśl do koronacji obrazu Matki Bożej Bolesnej ze Zjawienia. Ksiądz proboszcz Antoni Nizioł, a później jego następca ksiądz Władysław Brzuszek przygotowywali duchowo mieszkańców parafii na koronację. To samo zadanie podjął ksiądz proboszcz Józef Turoń, który przybył do parafii 10 kwietnia 1987 r.

Mieszkańcy parafii Radomyśl i tysiące pielgrzymów przeżywali czas przygotowań do koronacji w duchu głębokiej, tradycyjnej pobożności. Wiosną 1988 r. podjęto starania o namalowanie kopii obrazu Matki Bożej Bolesnej, która odwiedzałaby wszystkie rodziny w parafii, przygotowując je w ten sposób na koronację. Pielgrzymowanie Matki Bożej do rodzin rozpoczęło się 14 maja 1988 r. Matkę Bożą Bolesną gościły rodziny Żabna, Radomyśla, Nowin i Grabczyn. W czerwcu, lipcu i sierpniu 1991 r. obraz Matki Boskiej Zjawiennej nawiedził także parafie dekanatu gorzyckiego A przed koronacją odbyły się misje parafialne, które stały się dniami głębokiej duchowej przemiany parafian.

Przygotowania do koronacji były czasem wielkiej pracy i wysiłku mieszkańców parafii. Podjęto dzieło wybudowania Diecezjalnego Domu Rekolekcyjnego jako wotum wdzięczności za koronację. Budowę rozpoczęto w 1989 r., a na święto Matki Bożej Bolesnej -15 września 1991 r. dom rekolekcyjny był już częściowo gotowy. Kamieniem węgielnym w tym domu jest urna z prochami z cmentarza w Katyniu, gdzie zostało zamordowanych 5 rodaków z Radomyśla.

Koronacja obrazu Matki Bożej Zjawiennej była wyczekiwana przez wiele pokoleń czcicieli Matki Bożej Radomyskiej. Z tego powodu spodziewano się przybycia na uroczystość kilku tysięcy pielgrzymów. Żadna świątynia nie mogła pomieścić takiej ilości pątników, na miejsce celebry przeznaczono więc największy plac parafialny, a na nim wybudowano ołtarz polowy. Także ołtarz koronacyjny powstał w krótkim czasie – od maja do września 1991r.

 Na „Pocieszenie” (odpust Matki Bożej Pocieszenia) 28 sierpnia 1988 r. ksiądz biskup Ignacy Tokarczuk ogłosił termin koronacji na jesień 1991 r., a podczas następnego pobytu  przekazał złoty dukat na koronę dla Matki Bożej.

Koronację poprzedziła także 9-miesięczna modlitewna nowenna, która rozpoczęła się w styczniu 1991 r. Każdy jej miesiąc przeżywały w sposób szczególny grupy wiernych: matki, ojcowie, ludzie starsi, dzieci, młodzież, rolnicy, robotnicy uczestnicząc w dniach skupienia, modlitwach i w sakramencie Eucharystii celebrowanym przez księży biskupów – Edwarda Białogłowskiego, Stefana Moskwę i Edwarda Frankowskiego.

Koronę dla Matki Bożej Bolesnej z Radomyśla poświęcił Ojciec Święty Jan Paweł II w dniu 2 czerwca 1991r. podczas mszy świętej w Rzeszowie. Korona została wykonana ze złota, które wierni ofiarowali Matce Bożej jako dowód wdzięczności i czci.

W wigilię koronacji obrazu Matki Bożej Bolesnej – 14 września – o 21:00 na Zjawieniu odbył się Apel Maryjny. Procesja z cudownym wizerunkiem przeszła do kościoła parafialnego, w którym o 24:00 została odprawiona pasterka maryjna celebrowana przez rodaków  radomyskich, ojców oblatów Jana Geneję i Józefa Kowalika.

Ksiądz biskup Ignacy Tokarczuk, ordynariusz diecezji przemyskiej, koronował obraz Matki Bożej Bolesnej w czasie uroczystej mszy świętej w Radomyślu dnia 15 września 1991 r. Mszę świętą koronacyjną koncelebrowali: ks. bp Bolesław Pylak – metropolita lubelski, ks. bp Marian Zimałek – sufragan sandomierski, ks. bp Jan Styrna – sufragan tarnowski, ks. bp Edward Frankowski – sufragan przemyski, ks. bp Edward Białogłowski – sufragan przemyski, księża pochodzący z parafii radomyskiej, poprzedni proboszczowie parafii Radomyśl, wielu księży diecezjalnych i zakonnych z diecezji przemyskiej i sąsiednich.

Koronacja obrazu MBB Read More »

Obraz Matki Bożej Bolesnej

MBB

„A duszę Twoją miecz przeniknie” to proroctwo Symeona  zawarte w Ewangelii św. Łukasza (2,35) ukazane jest w obrazie Matki Bożej Bolesnej. Matka Boża Zjawienna przedstawiona jest w pozycji stojącej, z wielkim mieczem tkwiącym w sercu. Boleść Matki Bożej podkreśla pochylenie głowy, twarz pełna cierpienia i smutku, dłonie splecione w geście bólu i modlitwy. Cała postać spowita jest w powłóczyste szaty: różową suknię i ciemnoniebieski płaszcz otoczony złotą lamówką. Tłem obrazu jest miejscowy krajobraz, lasek i wzgórze Zjawienie z kościołem. Obraz Matki Bożej Bolesnej jest malowany na dębowej desce o wymiarach 46 na 33 centymetry.

Na obrazie widnieją napisy, w niektórych miejscach nieco zatarte. Z lewej strony postaci Matki Bożej, na drodze wiodącej do kościółka napis głosi: „Per Mariam habem vitam aeternam ” (Przez Maryję osiągamy życie wieczne), nieco wyżej zaś czytamy „ Ora pro nobis Sancta Dei Genitrix” (Módl się za nami święta Boża Rodzicielko). Z prawej strony wizerunku widnieją cytaty z hymnu „Stabat Mater ” („Stała Matka Boleściwa”), z fragmentami „Stabat Mater” oraz „O quam tristis… fuit illa” (O jak smutna i strapiona).

Nie znamy daty powstania obrazu Matki Bożej Bolesnej ani autora wizerunku. Prowadzone przez naukowców badania pozwalają przypuszczać, że obraz pochodzi z XV-XVI wieku.

„Kompozycja nawiązuje do nurtu ikonografii Matki Bożej Bolesnej występującego w sztuce gotyckiej na terenie Małopolski” – pisze konserwator mgr Józef Furdyna, artysta plastyk z Krakowa, który konserwował obraz w latach 70 – tych XX wieku. Obraz był badany także przez naukowców z Instytutu Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Rzeczoznawcy datują obraz w przybliżeniu na lata końcowe XVI wieku, względnie na początek wieku XVII. Profesor Rudolf Kozłowski z Zakładu Technologii i Konserwacji Artystycznej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego sądzi jednak, że powstanie obrazu jest znacznie wcześniejsze – do stu lat.

Obraz Matki Bożej Bolesnej Read More »

Obraz Matki Bożej Pocieszenia

MBP

Obraz Matki Bożej Pocieszenia został umieszczony w prawym bocznym ołtarzu kościoła świętego Jakuba prawdopodobnie na początku XVIII wieku. Od połowy XVIII wieku boczny ołtarz w kościele zaczęto nazywać imieniem Matki Bożej Pocieszenia.

   Kult Matki Bożej Pocieszenia w Radomyślu powstał dzięki pracy duszpasterskiej ojców augustianów, którzy założyli Bractwo Matki Bożej Pocieszenia, przeżywające swój rozkwit w osiemnastym stuleciu, kiedy to przynosiło największe duchowe owoce.

   Jak podaje ksiądz profesor Hieronim Wyczawski OFM w książce „Augustiańska parafia w Radomyślu nad Sanem”, według rzeczoznawców obraz jest datowany na wiek XVI i pochodzi z Bawarii. „Polscy augustianie w 1547 r. wyjechali na kapitułę do Bawarii i objęli tam duszpasterstwo” – pisze ks. prof. H. Wyczawski.

Obraz Matki Bożej Pocieszenia Read More »

Historia kultu maryjnego

Nabożeństwo i cześć dla Matki Bożej Radomyskiej trwa od pokoleń. Od ponad 450 lat wierni z różnych stron Polski pielgrzymują do Radomyśla i zanoszą modły do Matki Boskiej Zjawiennej. Żywa tradycja podaje wiadomości, że kult Matki Bolesnej Zjawiennej rozpoczął się w XV wieku.

Kiedy w roku 1843 parafianie radomyscy zwrócili się do księżnej Felicyty Lubomirskiej z Charzewic o pomoc w odbudowie kościoła na Zjawieniu, spisali przekazane im przez przodków opowiadania i przytoczyli je księżnej Lubomirskiej. Przytoczył je również Alojzy Skoczek w „Historii Radomyśla nas Sanem”.

Pierwsze z opowiadań mówi: „Kiedy San wpadał do Wisły na wprost Sandomierza (około 1440 r.), w miejscu, gdzie stoi Radomyśl, były wielkie bagna i lasy Puszczy Sandomierskiej i Zaklikowskiej. Tylko gdzieniegdzie były szałasy pasterskie, szczególnie blisko góry porośniętej niebotycznymi sosnami. U stóp tej góry rozciągała się piaszczysta równina z łąkami, na których pasło się bydło z okolicznych wsi. Gdy inni wieczorami palili ogniska i śpiewali pieśni, żona jednego z pasterzy, Jana Kowalika, nazywana Baśką Kowalichą, szła na górę i tam się modliła.

Pewnego wieczoru, wśród spokojnej ziemi i gwiaździstego nieba Kowalicha woła pasterzy na górę i tak do nich rzecze: Moi kochani, dobrze nam na tych piaskach nocować i bawić się, ale nie wypada ze wszystkim o Panu Bogu i Matce Najświętszej zapominać. Chodźmy ze wschodem i zachodem słońca zawsze w las na górę, a chodźmy zawsze, dopóki żyć będziemy.

Odtąd rano i wieczór pasterze chodzili modlić się na górę, a Jan Kowalik postawił kapliczkę z choiny. Wzgórze nazywano Górą Kowalichy lub Kowalichą.

Od tamtych czasów kto tylko był w pobliżu tej góry, każdy szedł do kapliczki, w której był obraz Matki Bożej Bolesnej.”

Druga opowieść przytoczona w książce A. Skoczka pochodzi z czasów augustiańskich. „Kiedy na górze Kowalichy, zwanej już Zjawieniem, stała kapliczka z obrazem Matki Bożej Bolesnej, niedługo po sprowadzeniu augustianów do Radomyśla, pewien kupiec spławiał Sanem tratwy do Wisły. Była wtedy taka powódź, że kupiec i flisacy byli w wielkim niebezpieczeństwie. Wołali ratunku, ale nikt ich nie słyszał. Wtedy kupiec w wielkim uniesieniu klęka na tratwie i woła: Matko Boża ze Zjawienia ratuj nas, a wystawię tu z tego drzewa kościół na Twoją chwałę. Wtedy tratwy zbliżyły się ku brzegowi, ludzie się zbiegli i wszystko uratowali.

Z tego drewna modrzewiowego jako wotum wybudował ów kupiec na Zjawieniu kościół pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej. Był to kościółek dość duży, miał trzy ołtarze, większy chór z organami i sygnaturkę z dzwonem. W głównym ołtarzu umieszczono obraz Matki Bożej Bolesnej słynący wielkimi łaskami.

Augustianie, przejąwszy w 1625 r. parafię w Radomyślu, zastali już kult słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Bolesnej na Zjawieniu i bardzo gorliwie poświęcali się rozszerzaniu tego kultu.

Wierni, pielgrzymujący na Zjawienie, ofiarowali Matce Bożej Bolesnej w XVII wieku srebrną koronę wysadzaną drogimi kamieniami, dwie srebrne sukienki na obraz, wielką ilość wotów – sreber, korali, pereł. Wszystkie wota, świadectwa łask otrzymanych od Matki Bożej Bolesnej na Zjawieniu przekazano na pomoc dla polskiego wojska w walce ze Szwedami. Gdy podczas potopu szwedzkiego w 1655 r. protestanci z północy dokonali najazdu na Rzeczpospolitą, ksiądz biskup krakowski Piotr Gembicki polecił przekazanie wotów z kościoła na Zjawieniu na wsparcie skarbu państwa w wojnie o odzyskanie niepodległości.

Duży wpływ na rozwój kultu maryjnego na Zjawieniu miały uroczyste obchody świąt i odpustów: w uroczystość Matki Bożej Bolesnej – piątek przed Niedzielą Palmową i Matki Bożej Pocieszenia – w niedzielę po św. Augustynie (po 28. sierpnia). Święta i odpusty obchodzono na Zjawieniu bardzo uroczyście. W wigilie większych świąt i odpustów śpiewano nieszpory. W święta za czasów augustiańskich bicie w dzwony, aspersja – pokropienie wiernych wodą święconą i procesja poprzedzały sumę. W czasie sumy przygrywała miejscowa orkiestra. Wierni pielgrzymujący na Zjawienie chętnie korzystali z udzielanych sakramentów świętych.

Ojciec Hieronim Schmidt, prowincjał augustianów w 1712 r., nazwał obraz Matki Bożej Bolesnej na Zjawieniu cudownym i wielkim skarbem. W swoich dekretach nakazał ojcom augustianom codzienne odprawianie mszy świętej na Zjawieniu, aby ożywić kult Matki Bożej Bolesnej i zalecił spisywanie doznanych łask. Niestety, księga ta, która wniosłaby wiele światła w historię kultu obrazu Matki Bolesnej w Radomyślu – zaginęła.

Kronika klasztoru augustianów z wieku XVII i XVIII zaznacza, że ludzie miejscowi i okoliczni z pokolenia na pokolenie mają wielkie nabożeństwo do Matki Bożej Bolesnej w obrazie na Zjawieniu.

W czasie zaborów i utraty niepodległości żywy kult Matki Bożej wytwarzał więź z rodakami. Sława cudownego obrazu, do którego ciągle pielgrzymowano, przekroczyła granice zaborów, a nawet i Polski. Cześć dla Matki Bożej Zjawiennej wspierała emigrantów, którzy wyjechali za chlebem do dawnych Prus, Saksonii, Danii, Francji, Ameryki i Kanady, pomagała żołnierzom walczącym na polach bitew I i II wojny światowej.

Głęboka pobożność maryjna trwająca od pokoleń, związana z kultem słynących łaskami wizerunków Matki Bożej, owocuje licznymi powołaniami z Radomyśla do służby Bożej. Są to przeważnie powołania do zakonów pielęgnujących w szczególny sposób kult Matki Bożej. Od początku kultu maryjnego pochodziło z Radomyśla siedmiu augustianów i jeden kapłan diecezjalny, a w czasach współczesnych dwóch bernardynów, jeden marianin, pięciu oblatów NMP,  jeden franciszkanin OFM , ośmiu kapłanów diecezjalnych oraz dwie siostry zakonne.

Rozwinięty za czasów augustiańskich kult maryjny i nabożeństwo do Matki Bożej Bolesnej i Pocieszenia okazał się bardzo mocny i trwa do dzisiaj, dając świadectwo głębokiej wiary pokoleń w opiekę i pośrednictwo Matki Bożej Radomyskiej.

Historia kultu maryjnego Read More »